Na pierwszy ogień chciałabym rzucić firmę Nacomi, którą pierwszy raz zobaczyłam robiąc zakupy w drogerii internetowej ezebra. Cała kolekcja tej firmy bardzo mnie zainspirowała do dbania o swoją cerę z użyciem naturalnych produktów. Jako ze jestem wielką fanką masek, a firma posiada dość pokaźna kolekcję, postanowiłam wypróbować jedną z nich.
NACOMI Czerwona Glinka
Jest to plastikowe pudełeczko w którym nie ma nic nadzwyczajnego, ale tym zazwyczaj cechują się produkty naturalne. Ja bardzo cienię minimalizm, więc niczego więcej mi tutaj nie trzeba ;) Pudełko jest estetyczne, ładnie się dokręca więc nie ma do czego się przyczepić.
ok. 15 zł
Jest to glinka w formie drobnego proszku którą musimy samodzielnie rozrobić. Producent zaleca zmieszanie glinki z wodą, lub olejem, ja jednak preferuję pierwsze rozwiązanie.
Niestety w maskach "do rozrobienia" bardzo nie podoba mi się bardzo mocne zasychanie produktu. Mieszanie z wodą powoduje, że skóra po wyschnięciu maski bardzo się ściąga, a mieszanie z olejem w moim przypadku nie wchodzi w grę, ponieważ oleje bardzo zapychają moja skórę :( Na szczęście można temu zapobiegać i nie pozwalać masce wyschnąć do końca albo zmieszać ze zwykłym kremem. Taki sposób również wykorzystałam i spisał się rewelacyjnie. Maska jest wtedy łagodniejsza dla skóry i dodatkowo nawilżająca.
Po zastosowaniu maski skóra jest lekko zaczerwieniona, jednak nie tak jak po innych glinkach. Glinka czerwona słynie z delikatniejszego działania i jest bardzo dobra dla delikatnych, wrażliwych cer takich jak moja. Po wielokrotnym zastosowaniu maski zauważyłam, że cera bardzo się uspokoiła i zwalcza zaczerwienienia oraz podrażnienia na mojej twarzy.
Nie zużyłam maski do końca, ale po kilkukrotnym użyciu mogę stwierdzić, że jest dość wydajna. Niewiele potrzeba zmieszać jej z wodą aby uzyskać masę wystarczającą na całą twarz. Wydajność jest więc zdecydowanie na plus.
100% Red Clay - czyli najzwyczajniej w świecie organiczna glinka czerwona. Zdecydowanie na plus, ponieważ jest to w 100% naturalny eco kosmetyk.
Firmę Nacomi odbieram zdecydowanie na plus. Od dawna czaję się na więcej maseczek z ich kolekcji, ponieważ przemawia do mnie ich naturalny skład i fantastyczne działanie. Poza tym, bardzo lubię firmy produkujące naturalne kosmetyki i bardzo lubię ten minimalistyczny design i ich ogólny koncept.
HIMALAYA HERBALS Mud Mask
Drugim produktem godnym opisania jest maska błotna Himalaya Herbals. Niestety nie mam na jej temat już tak dobrej opinii, ale myślę że dla mniej wymagających cer będzie warta uwagi.
Jest to dość estetycznie wykonana tubka, ma trochę taki eco, minimalistyczny design. Zatyczka brudzi się od produktu, ciężko wycisnąć dobrą ilość. Mimo wszystko tubki są bardzo częstym opakowaniem masek i myślę, że nie jest to duży minus.
Cena na plus, ponieważ koszt tej maski to ok. 10 zł, a ja zapłaciłam 7-8 zł w hebe za całkiem sporą ilość.
Konsystencja jest dość typowa dla masek, dość kremowa, momentami jakby "tępa" przez znajdujące się w niej składniki. Ma ciekawy jasnobeżowy kolor z delikatnymi, ledwo widocznymi czarnymi kropeczkami.
W firmie Himalaya Herbals bardzo podoba mi się to, że mają dużo tanich produktów o bardzo dobrym działaniu. Może nie są genialne i odkrywcze, ale działają :) A niestety na obecnym rynku dużo jest bubli za zdecydowanie wyższą cenę. Maska jest dość mocna, w moim przypadku od razu po nałożeniu spowodowała okropne pieczenie. Bardzo mnie to zestresowało, ponieważ miałam wrażenie "palącej" skóry. Po jakimś czasie ten efekt ustaje. Maska zasycha i ściąga twarz, lekko ją podrażniając. Po użyciu produktu cera jest zaczerwieniona ale moim zdaniem jest to po prostu dowód głębokiego oczyszczenia, tak samo jak wspomniane pieczenie. Minusem jest fakt, że nie mogę jej używać zbyt często. Przy mojej delikatnej skórze nawet 2 razy w tygodniu to zbyt dużo, gdyż bardzo ją podrażnia i wysusza. Mimo to, mogę zarekomendować, że bardzo ładnie wyciąga wszelkie "niespodzianki" i zdecydowanie porządnie oczyszcza moją cerę.
Wszystko zależy od użytkownika. Ja nie używam jej zbyt często ze względu na wspomniane podrażnienie, ale wydaje mi się że cena ok. 10 zł za 75 ml maski to bardzo dobra okazja.
Gdy kupuję kosmetyki bardzo lubię analizować ich skład i wiedzieć, czego używam.
Aqua - Woda
Clay Minerals - minerały z glinki
Fruller`s Earth - Glinka pod nazwą Fuller's Earth polecana jest do cery tłustej, trądzikowej, zanieczyszczonej, z zaskórnikami.
Glycerin - gliceryna, składnik nawilżający, ułatwia przenikanie innych substancji wgłąb skóry. chroni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Łagodzi podrażnienia, przyśpiesza regenerację.
Bentonite - bentonit (glinka) - minerał wulkaniczny, zwany również "żywą glinką". Zawiera m.in. krzemian, żelazo, sód, magnez, wapń. Działa antybakteryjnie, wygładza, oczyszcza pory, oczyszcza skórę.
Kaolin - glinka biała. Zawiera krzem, glin, żelazo, magnez, cynk i wapń. Reguluje wydzielanie sebum.
Vetiveria Zizanoide Root Extract - Olejek wetiwerowy, działanie antyseptycznie, nadaje zapach kosmetykom.
Junglans - orzech, działanie przeciwzapalne i antybakteryjne.
Regia Shell Extract - ekstrakt z orzecha włoskiego, zawiera dużo witaminy C, ma działanie przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, ściągające, przeciwzmarszczkowe i kojące.
Xanthan Gum - guma ksantanowa, składnik konsystencjotwórczy otrzymywany poprzez fermentację bakteryjną.
Methylparaben - metyloparaben, konserwant, naturalny paraben, występuje w borówce amerykańskiej. Przedłuża trwałość produktu.
Propylparaben - propyloparaben, konserwant. Wpływa na trwałość produktu.
Disodium EDTA - sól dwusodowa kwasu wersenowego, składniki konsystencjotwórcze.
Sodium Lauryl Sulfate - sól sodowa siarczanu oksyetylenowanego alkoholu laurylowego, jedna z najpopularniejszych substancji myjących - usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów
Fragrance - zapach
Cl 14700 - barwnik nadający czerwoną barwę
Moim zdaniem maska jest zbyt drażniąca przy wrażliwych cerach - takich jak moja. Mimo wszystko warto użyć jej raz na jakiś czas, bo efekty są widoczne. Osoby z bardziej odporną skórą będą na pewno bardziej zadowolone ;)
To wszystko na dziś. Dziękuję za przeczytanie mojego posta i zapraszam do komentowania!
Ja ostatnio stosuję tylko maseczki w płachcie . Jakoś przestały mnie kusić wszelkiego rodzaju glinki itp maseczki, choć markę Nacomi lubię.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam maseczki w każdej postaci. Ostatnio bardzo chciałabym wypróbować właśnie w płachcie - te koreańskie. Chyba niedługo skuszę się na zakup :)
UsuńNa produkty marki Nacomi mam chrapkę, ale na pewno nie zdecyduję się na glinki, bo moja cera ich nie lubi ;)
OdpowiedzUsuńKażda cera ma swoje upodobania ;) Moja na przykład nie lubi olejów :D
UsuńDo tej pory używałam tylko zielonej i brązowej glinki - czerwona jest ciekawą nowością. Swoją drogą polecam te z ziaji (w jednorazowych saszetkach)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magda
Czerwona jest bardzo dobra dla wrażliwych cer :D Jest delikatna i dla naczynkowej skóry ;) Również jestem fanką maseczek z ziaji <3 Pozdrawiam!
UsuńHimalaya niesttey nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńPrzy mojej bardzo delikatnej skórze niestety ew. raz na tydzień, chociaż i tak mam wrażenie, że to za wiele :(
UsuńGreat product! Thanks for sharing! ������
OdpowiedzUsuńYou're welcome ;) greetings <3
UsuńJa uwielbiam glinkę białą:)
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować :) Chyba tylko białej jeszcze nie używałam :D
UsuńMam tę czerwoną glinkę i gdy po raz pierwszy jej użyłam mieszając po prostu z wodą, moja cera była baaardzo zaczerwieniona. Trochę się zdziwiłam bo miałam glinkę ghassoul tej samej marki i była naprawdę bardzo fajna, a o takich zaczerwienieniach w ogóle nie było mowy. Dałam jej jednak jeszcze jedną szansę i postanowiłam mieszać ją z hydrolatem różanym, dodawać odrobinkę oleju, itd. To zdaje egzamin i skóra co prawda jest czerwonawa, ale zdecydowanie mniej i rumień szybo znika ;).
OdpowiedzUsuńPrzy glinkach warto co jakiś czas spryskiwać twarz właśnie hydrolatem albo wodą termalną, albo jakimś tonikiem nawilżającym.
U mnie glinka nie spowodowała dużych zaczerwienień, może delikatne ale mało co u mnie tego nie powoduje ;) Chyba też dużo zależy od danej cery, co lubi, czego nie toleruje :D Hydrolat różany to super pomysł <3 Na pewno wypróbuję. Dziękuję za komentarz <3
UsuńUwielbiam firmę Nacomi,choć tej maski jeszcze nie miałam,ale czuję że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńOd Himalaya jeszcze nie miałam nic,sama nie wiem czemu :D Będzie trzeba to nadrobić :)
W firmie Nacomi kuszące jest to, że ma naturalne produkty <3 A ja to uwielbiam :D Himalaya to niedroga firma, więc myślę że warto :) Szczególnie polecam Nourishing Skin Cream, na wizażu oceniany na aż 4,1 gwiazdek :D Ot, zwykły nawilżający, u mnie jako codzienniak sprawdzał się bardzo dobrze ;)
UsuńUwielbiam Nacomi - wszelkiego rodzaju produkty. Glinki maja genialne. Czerwoną bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńZ glinek polecam ci również zastosowanie glinki białej :)
No to będę musiała spróbować, bo tylko tej nigdy nie używałam :) Dziękuję bardzo za polecenie <3
UsuńTeż mam wrażliwą cerę, dlatego nie stosuje żadnych masek, bo raz zaryzykowałam i to był koszmar. Trafiłam na jakiś dziwny specyfik, który dość mocno mnie uczulił.
OdpowiedzUsuńNo niektórym maseczki mogą nie służyć :< wszystko zależy od tego co lubi dana cera ;) A łagodzące maseczki też się nie sprawdzają? :( Pozdrawiam!
UsuńLubię glinki. Stosuję je w domu i na zajęciach w szkole.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię glinki :D Szczególnie czerwoną, bo jest najlepiej przystosowana do potrzeb mojej skóry <3
UsuńUwielbiam glinki od Nacomi <3
OdpowiedzUsuńNa razie miałam tylko czerwoną od Nacomi, ale na pewno zaopatrzę się w inne tej firmy :D <3
UsuńJa stosuję maseczki z glinki szarej, ale czerwona też jest fajna, zwłaszcza dla cery naczynkowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam sedecznie !
Ja bardzo lubię szarą i czerwoną, ale muszę spróbować białej :D Pozdrawiam również <3
UsuńŚwietna recenzja! Dorzucę do prezentu dla mojej kobiety. ;)
OdpowiedzUsuńWyczerpująca analiza produktu!
OdpowiedzUsuń